piątek, 10 stycznia 2014

Chapter 2

„Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”  - Antoine de Saint-Exupéry

Ja nie do końca wiem jak to jest na takich imprezach, ale podejrzewam, że to nie będzie zabawne. Bynajmniej dla mnie. A może mój los mnie zaskoczy? Może będzie w miarę ymm... okej? Impreza imprezą, ale ja mam nadzieję, że Zayn nie zrobi mi krzywdy. "Nie musisz się mnie bać, tak myślę"... "Nie musisz się mnie bać, tak myślę"... "... tak myślę". Ugh! Ja też "tak myślę".
- Ja pierdole, kobieto. Wyleziesz w końcu z tego samochodu? - zapytał ironicznie, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. Wysunął jednego i odpalił.
- Wiesz, że palenie szkodzi zdrowiu?
- Oh, to przykre... - wzruszył ramionami robiąc udawaną, smutną minę. Dosłownie po sekundzie zaciągnął się i wypuścił dym w moją stronę. Dziękuję?

*
- Siema, stary! - krzyknął jakiś chłopak w brązowych, kręconych włosach. Muzyka jest tak głośna, że kompletnie nic nie słychać. Takim sposobem muszą się do siebie "drzeć" aby coś usłyszeć. - Kto to? - zapytał wskazując na mnie.
- Hej, Hazz. - odpowiedział przyciągając mnie do siebie. Weź te łapy! - Umm... To moja laska. - twoja laska? Haha, pewnie. Co jeszcze...
- Niezła. Może mi ją kiedyś pożyczysz? - zaśmiał się chyba Hazz. Nie wiem jak ma na imię.
- O nie, nie. Ona jest moja, ale pomarzyć zawsze możesz. - mrugnął do niego. A tak poza tym. Ja jestem zabawką do "pożyczania"? Plus a tak poza tym dwa: chyba cię jebie Malik, jak myślisz że jestem "twoja".
- Dobra, dobra. Chodźcie do reszty.

*
Alkohol lał się litrami. Nie lubiłam takiego towarzystwa. Byłam raczej tą "szarą myszką", która wolała siedzieć cicho i nie zadawać się z takim towarzystwem. Zayn zniknął z mojego pola widzenia. Usiadłam na kanapie pod oknem, gdzie było chyba najciszej. W pewnym momencie ktoś zaszedł mnie od tyłu i zakrył oczy. Myśląc, że to Malik ugryzłam napastnika w palce.
Nagle przed moimi oczami pojawiły się blond włosy, ups.
- Czy ty oszalałaś?! Czemu mnie ugryzłaś?! - krzyknął na mnie.
- Ja.. ja nie wiedziałam.. Myślałam, że to Z..Zayn.. P..po prostu, głodna n..nie jestem sobą..
- Dobra, nic takiego się nie stało. Jestem Niall. A ty to zapewne Bonnie?
- Tak, dla znajomych Bo.
- Dobrze Bo. Masz może ochotę na drinka?

*
Poszłam z Niall'em. Nigdy w życiu nie wypiłam aż tyle. Poprawka.. Prawie nigdy nie piłam!
Na początku było trochę sztywno, nie znamy się. Ale po pierwszych 5 kolejkach gadaliśmy jak stare, dobre małżeństwo. Nagle urwał mi się film.

*Oczami Zayn'a*
Poszedłem z chłopakami zapalić. Gdy wróciłem, Bo nie było. Poszedłem na górę. Otwierając drzwi od pokoju Lou, oniemiałem. Eleanor, jego dziewczyna pieprzyła się z jakimś kolesiem. Louis nie będzie zachwycony. Zamknąłem drzwi i szukałem dalej.
Znalazłem ją po jakichś 30 minutach. "Siedziała" w kuchni z Niall'em. Zalana w trupa.
Była nieprzytomna. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do samochodu. Pojechaliśmy do mnie do domu. Tam czekała na mnie... nie wiem, jak to nazwać. Niemiła niespodzianka?

*Oczami Bonnie*
Światło słoneczne wdzierało się przez okna do pokoju, który.. nie był mój. Gdzie ja jestem?! Podniosłam się gwałtownie, chociaż za chwilę tego pożałowałam. Ostry ból głowy nie dawał spokoju. Czyżby kac?
Nic nie pamiętam oprócz tego, że nie mogłam znaleźć Zayn'a i upiłam się z Niall'em. Wstałam z łóżka i oniemiałam. Spałam w samej bieliźnie. O nie.. Ja mam dopiero 17 lat. Czy ja 'TO' zrobiłam? Z NIM?!
Otworzyłam szafę i wyciągnęłam jakąś koszulkę Malika.
W pewnej chwili usłyszałam krzyki z dołu.
Zeszłam na dół.
Mój "porywacz" kłócił się z jakąś blondynką. Nie powiem, była piękna. Przy niej czułam się jeszcze brzydsza.
- Umm... cześć. - zamilkli.
- Kim ona jest?! - wydarła się blondynka.
- Perrie uspokój się. - uhm, a więc Perrie. - To jest Bonnie.
- I tak po prostu przyprowadzasz tutaj tą zdzirę? Co?! Może jeszcze pieprzyłeś się z nią tam, gdzie ze mną?
Minął zaledwie tydzień od naszego zerwania, a tu kolejna. Świetnie się zabawiasz, Malik.
Wow. Zayn musiał jej zaleźć za skórę.
Nie chciałam ich dłużej słuchać. Poszłam do kuchni poszukać jakiejś aspiryny. Gdy ją znalazłam, od razu połknęłam, a po chwili poczułam się ciut lepiej. Wyjęłam z lodówki mleko i zrobiłam sobie płatki, które znalazłam, szukając tabletek. Nadal się kłócili. Poszłam na górę. Zayn miał ogromny dom. Wiem, że to nieładnie szperać w cudzych rzeczach, ale musiałam się w coś ubrać, żeby wrócić do domu.
Po chwili znalazłam ubrania, które na siebie założyłam.
Nagle krzyki ucichły. Próbując po cichu wyjść z domu, usłyszałam głos. Jego głos.
- Wybierasz się gdzieś, Bo?

Hej kochani! Rozdział pisały: Blackjack i GoldVictoria. Mamy nadzieję, że się Wam bardzo bardzo spodoba. Liczymy na wiele komentarzy, które motywują do dalszego pisania. I prosimy o szczerą opinię! 
PS. Chcielibyście, abyśmy dodawały zdjęcia w rozdziałach, czy raczej nie?:)
Miłej nocy skarby, Wasze autorki ♥

niedziela, 5 stycznia 2014

Chapter 1

"To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia." - Jonathan Carroll

Siedział tam. Przy jednym ze stolików na stołówce. Nie ma szans, żeby mnie zauważył. Szarej myszki, która podpiera ściany na przerwach. Tak, mówię o Nim. O Zayn'ie Malik'u. Jednym z najpopularniejszych, a zarazem najniebezpieczniejszych chłopaków w szkole.
- Bo, żyjesz? - głos Kate wyrwał mnie z zamyślenia.
- Tak, tak. To na czym skończyłyśmy? - zapytałam, wymuszając uśmiech. Nie mogłam się skupić. Moje myśli ciągle krążyły wokół niego. Nagle nasze oczy się spotkały. Odwróciłam wzrok. Dzwonek na lekcje. Ratunek. 

*
Koniec lekcji. Pożegnałam się z Kate. W pewnym momencie na kogoś wpadłam. Podniosłam wzrok. To On.
- Uważaj jak chodzisz. - fuknął.
- Przepraszam... - wymamrotałam. Chciałam odejść, ale złapał mnie za nadgarstek.
- Czekaj, czekaj. Już chcesz mi uciec? Chodź mała. - przyciągnął mnie do swojego boku. Przełknęłam głośno ślinę, na co się zaśmiał szyderczo. No po prostu świetnie Bo, wpadłaś.
Nie miałam szans, był silniejszy. Kazał wsiąść do swojego czarnego, sportowego samochodu i odjechaliśmy. Ugh, ktoś mi może pomoże? Ktokolwiek?... Błądziłam myślami.
Jechaliśmy około 30 minut. Zatrzymaliśmy się pod jakimś wielkim domem. Wysiadł, a chwilę potem pomagał mi wyjść z samochodu. Nie odzywałam się z jednego powodu: strach.
- Poczekaj tutaj, zaraz przyjdę.
No i mnie zostawił. Poszedł na górę. Domyślam się, że jestem w salonie. Dużym i ładnym salonie. Okej, prawda jest taka, że ten popierdoleniec ma tutaj ładnie i czysto. What the fuck?! Nie wnikam.

*Zayn*
Wpadła na mnie. Byłem wściekły. Jednak kiedy moja złość minęła, do głowy wpadł mi pewien plan. Laska jest zgrabna i ładna, możnaby się zabawić. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do mojego domu. Poszedłem do sypialni, przebrać się. Ona została w salonie. W szafie znalazłem jakieś lepsze ubrania po mojej byłej dziewczynie i dałem jej.
- Jak masz na imię?
- Bonnie. Mówią mi Bo. - odpowiedziała cicho po czym spojrzała w dół.
- Tutaj masz ubrania. Przebierz się, jedziemy na imprezę do mojego kumpla. W łazience są jakieś kosmetyki. Tylko wyglądaj jak człowiek. Chodź, zaprowadzę cię.
Poszła za mną. Zostawiłem ją w łazience i poszedłem się napić.

*Bonnie*
Założyłam ubrania, które przyniósł mi Zayn. Boję się, chociaż zawsze chciałam, żeby zwrócił na mnie uwagę. Zeszłam na dół, do salonu. Malik siedział na kanapie. Kiedy usłyszał moje kroki, odwrócił się do mnie i błądził wzrokiem po moim ciele. Z góry na dół. Z dołu do góry.
- Nie jest źle, ale mogło być lepiej. I tak wyglądasz, jak ostatni lump. - gdyby to nie był on, powiedziałabym coś 'od siebie', ale nie do końca wiem na co go stać. Wiele osób mysli że jestem taka niewinna, ułożona i że nie potrafię nic nikomu dopowiedzieć. Wcale tak nie jest. No może nie do końca. Ale jak już mówiłam: nie mam ochoty stawać 'oko w oko' z tym pieprzonym 'panem i władcą'. W co ja sie wpakowałam? Fuck, fuck, fuck, fuuuck!
Po chwilowej ciszy, która panowała w pomieszczeniu, a właściwie cały czas panuje i moich rozmyślaniach co on może mi zrobić spojrzałam na niego. Grzebał coś w swoim telefonie. Ale nie na tym się skupiłam. Wyglądał, umm... muszę przyznać, że wyglądał dobrze. Cholernie dobrze. Miał na sobie czarne obcisłe, ale nie do końca jeansy, biały, luźny t-shirt z uprawiającymi seks tygrysami - Jezu... i czarną, skórzaną kurtkę.
- Okej, mała. Możemy jechać. - powiedział poprawiając swoje ciemne, poburzone włosy. Och, modeleczka? Pominęłam to, że znowu miałam ochotę się odezwać co do "mała", ale wiadomo jaka jest sytuacja.
- T-tak. - powiedziałam nieśmiało poprawiając bluzkę od tego... Od Zayn'a.
- Więc? Może tak ruszysz swój niezły tyłek? - uniósł brwi. Omotana i nie do końca wiedząca co zrobić, wkońcu udałam się w stronę stojącego przy otwartych drzwiach pana zimnego Malika.
- W sumie to nie musisz się mnie bać, tak myślę. - wzruszył ramionami i otworzył mi drzwi do swojego auta. 'W sumie'? 'Tak myślę'? Noo, dzięki. Dużo mi to pomogło, kurwa.
Szybkim krokiem przemierzył 'drogę' do strony kierowcy, wsiadł, odpalił silnik, ale nie ruszył.
- Taka niewinna. Ale wiesz? Chyba to lubię. - położył swoją dłoń na moim kolanie. Nerwowo przełknęłam ślinę po czym przygryzłam dolną wargę. - Warga, nogi. - mrugnął do mnie a ja momentalnie wypusciłam moja wargę z pomiędzy zębów. Oj spokojnie Bo. To nic takiego, hehe. Kurwa!
W końcu ruszyliśmy. Zabrał swoją dłoń a jego oczy wpatrzone teraz były w drogę.
- Pff... Co masz na mysli Malik? - parsknęłam. Fuck! Czy ja to właśnie powiedziałam? Do niego? Na głos? Brawo Bonnie, tak trzymaj. Zaśmiał się pod nosem i kątem oka spojrzał na mnie by z powrotem patrzeć przed siebie.
- Nie tym tonem, kochanie. - powiedział głosem... uhmm... dziwnym, niskim?
- Przepraszam. - bąknęłam szybko. Mały usmiech uformował się na jego twarzy. Do śmiechu ci dupku? Z czego? Może pośmiejemy sie razem?
- Jesteśmy. - jej, świetnie...



No to mamy pierwszy rozdział, który napisałyśmy razem z GoldVictorią. Można powiedzieć, że prawie pół na pół :) Podoba Wam się? Myślicie, że coś się wydarzy? + Przeczytałeś/aś? Zostaw komentarz. Motywuje do dalszej pracy :)

piątek, 3 stycznia 2014

Malutki wstęp :)

No więc w imieniu moim i Blackjack ;3 chciałabym Was serdecznie i cieplutko powitać na naszym blogu ^^ :)
Co do bohaterów, moi kochani - doskonale wiemy, że pan Malik w rzeczywistości nie jest 18-sto latkiem, lol xD No ale w blogu Zayn ma uczęszczać do szkoły, więc nie będzie miał przecież 21 lat, c'nie?

Jesteście ciekawi co stanie się, gdy sympatyczna, ułożona i niewinna Bonnie White stanie 'oko w oko' ze szkolnym Bad Boy'em - Zayn'em Malik'iem? Myślicie, że może będzie jakaś 'chemia'?
Noo, na pewno zdążyliście zauważyć, że Zayn i Bo to jak woda i ogień. No cóż, a może znajdą jakąś 'nić' porozumienia?

Pierwszy rozdział pojawi się wkrótce :) Jesteśmy w trakcie pisania. Blog jest wspólny, więc zanim się 'rozkręcimy' z pisaniem to może troszkę potrwać. Ale spokojnie, już prawie wszystko mamy poukładane w 'ład i skład' :)

No to nic Wam więcej nie napiszę jak to, żebyście cierpliwie czekali na CHAPTER 1! Papa :)